Małgorzata Potocka również należy do dość już licznego grona osób, które naraziły się Ilonie Łepkowskiej. "Królowa polskich seriali" nadal ma do niej żal o to, że zdecydowała się przyjąć rolę w konkurencyjnej Linii życia zaraz po tym, jak wyprosiła u producentów rozbudowanie jej roli w Barwach szczęścia. Najwyraźniej po pół roku od zdarzenia emocje nadal są świeże.
Wypłakiwała mi się, że nie ma pracy... - wspomina Łepkowska, poniżając aktorkę w rozmowie z Super Expressem. Staraliśmy się traktować ją jak najlepiej, płacić jej jak najszybciej, bo była w trudnej sytuacji. Po czym się dowiaduję, że ona gra w serialu "Linia życia"...
Potocka jako jedyna spośród skrytykowanych aktorów postanowiła odgryźć się "królowej":
Wygląda to tak, jakbym stała przed nią i jak mała dziewczynka płakała.... Ilona może mówić, co chce. Nigdy nie miała dobrego zdania o aktorach. Gardzi swoimi pracownikami, gardzi aktorami, dla mnie jest to przypadek bardzo smutny. Zatrudnia piękne kobiety, których nienawidzi. Wielcy, jak choćby Spielberg, we wszystkich wywiadach powtarzają, że kochają swoich aktorów. My, aktorzy, chcielibyśmy, by nas kochano, wtedy lepiej zagramy. Można z Iloną iść na wojnę albo dalej pracować. Ale dodajmy, ona jest scenarzystką lub producentką większości polskich seriali.
Znanych aktorów jest w Polsce siedmiu do dziesięciu, 300-500 gra w serialach, a 7 tysięcy głoduje. To nie jest Ameryka, gdzie, jeśli komuś nie pasuje, to pójdzie pracować do stacji telewizyjnej numer 15. U nas są trzy stacje. Ja nie mam zamiaru się obrażać. Moja mama mówiła, że obraża się tylko gosposia. Można być królową sytuacji albo dobrym człowiekiem. Ja wybieram to drugie.
No cóż, nie ma specjalnie innego wyjścia. Łepkowska rzeczywiście może sobie pozwolić na publiczne poniżanie swoich pracowników.