O nikim obecnie nie jest w muzyce tak głośno jak o Lanie Del Rey. 25-letnia Amerykanka zrobiła furorę utworem Video Games, do którego teledysk szybko stał się hitem Internetu. Piosenkarka z charakterystycznymi, powiększonymi ustami podpisała kontrakt w wytwórnią Lady Gagi i nagrała swoją płytę. Mówi się, że będzie największą gwiazdą tego roku.
Lizzie Grant, bo tak ma naprawdę na imię, swój pierwszy album wydała w 2010 roku, jednak zniknął on szybko z internetowych sklepów muzycznych, w których był dostępny. Lizzie zainwestowała pieniądze ojca-milionera, zmieniła swój wizerunek i pseudonim sceniczny.
Jej album, Born To Die, trafi do sklepów za dwa tygodnie. Lana z tej okazji wystąpiła w sobotę w programie Saturday Night Live, gdzie zaśpiewała dwa single z płyty. Jej występy szybko obiegły Internet i stały się obiektem kpin. Młodą gwiazdę zaatakowała również aktorka i piosenkarka, Juliette Lewis.
Wow, oglądanie tej "piosenkarki", która występuje teraz na scenie SNL, to jak patrzenie na 12-latkę zamkniętą w sypialni próbującą śpiewać i robić show – napisała na Twitterze.
Naprawdę było tak źle? Oceńcie: