Niełatwo jest być fanem Michała Szpaka - najpierw trzeba było czekać ponad pół roku na debiutancką płytę, znosząc w międzyczasie jego wybryki na parkiecie Tańca z gwiazdami. Kiedy album ujrzał wreszcie światło dzienne, okazało się, że Michałowi starczyło zapału jedynie na pięć piosenek (za które oczywiście każe płacić sobie jak za longplaya).
W sobotę w łódzkiej Manufakturze Szpak promował płytę XI - w srebrnych legginsach i szarej, prześwitującej bluzce. Przy całkiem licznie zgromadzonej publiczności podpisywał ją, pozował do zdjęć i odpowiadał na pytania.
Jak myślicie, widzimy na tych zdjęciach początek czy koniec kariery Michała?
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.