Kasia Skrzynecka przyzwyczaiła nas już do tego, że łapie się każdej okazji, by zarobić (pasztety)
. Smutne jest jednak to, że nie szanuje swojej publiczności...
Nasz informator donosi, że weekendowa konferansjerka Kasi na koncercie z okazji 55. rocznicy Stoczni Remontowej w Gdańsku była na żenującym poziomie.
Zupełnie nie przygotowała się na tę okazję - relacjonuje nasze źródło. Od początku się jąkała i próbowała być zabawna. Z marnym skutkiem. Jednak przebiła samą siebie, gdy próbowała porozumieć się z ludźmi po drugiej stronie kanału Motławy. Początkowo strasznie zmieszana brakiem znajomości "nazwy wody" określiła to mianem rzeki, co spotkało sie z chichtem tłumu i złośliwymi komentarzami. Następnie informując ludzi, jak dostać się na wyspę (Ołowiankę), nazwała mały pasażerski promik (max 30- 40-osobowy) "statkiem". Na sam koniec ośmieszyła się wskazując basztę "łabędź" i informując ludzi, że to żuraw skąd odpływa owy "statek".
Cóż, widać że "królowa pasztetów" traktuje swoją pracę bardzo na luzie. Ciekawe, ile zarobiła na tej imprezie. Prawdopodobnie jakieś kilkanaście tysięcy złotych.