To bardzo dziwna sprawa, nawet jak na nasze show biznesowe standardy. Na ścianie na Facebooku Bajmu pojawił się wpis mówiący, że zespół miał poważny wypadek samochodowy:
Z ostatniej chwili: Zespół Bajm w miejscowości Mleczków pod Radomiem miał wypadek. Bus wpadł w poślizg i znalazł się w zaspie śnieżnej. Zespół wracał z koncertu w Poznaniu. Było bardzo groźnie, ale na szczęście nikt nie ucierpiał.
Menedżer zespołu i mąż Beaty Kozidrak, Andrzej Pietras, poinformował w rozmowie z Kurierem Lubelskim, że w autobusie była obecna wokalistka Bajmu:
Ktoś próbował wymusić na nas pierwszeństwo, ale nie wiemy, jaka była marka i numery tablic tego wozu, bo zaraz odjechał. Obróciło nas w prawą stronę i wpadliśmy do rowu. Wyszliśmy wszyscy o własnych siłach.
Brzmi poważnie. Co innego mówią jednak dokumenty policyjne. Według funkcjonariuszy, wypadek miał jedynie bus, w którym przewożono... sprzęt zespołu. Siedziało w nim dwóch mężczyzn. Zespół podróżował drugim pojazdem.
Nic nam nie wiadomo o kolizji busa z zespołem w środku, nie szukamy też żadnego pirata drogowego - mówi Justyna Leszczyńska z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji w Radomiu w rozmowie z gazetą. Z tego, co przekazali nam policjanci będący na miejscu wynika, że ok. godz. 13 do rowu na trasie Zakrzew-Radom wpadł inny bus, przewożący sprzęt grupy, z dwoma panami na pokładzie, chyba z obsługi technicznej. W środku nie mogło znajdować się więcej pasażerów, bo nie było tam tyle miejsca. Kierowca dostał mandat.
Nie mam pojęcia, skąd informacja o tajemniczym samochodzie wymuszającym pierwszeństwo, ani o obecności pani Kozidrak w busie – dodaje Magdalena Siczek-Zalewska z KWP w Radomiu. Dla mnie to też niejasne.
Czyżby zespół chciał "wycisnąć" z wypadku więcej niż wydarzyło się naprawdę? Rozumiecie, po co mieliby zmyślać? Czy to możliwe, żeby dokładnie w tym samym czasie doszło do drugiego wypadku, o którym policja nic nie wie? Dziwna sprawa, jak zwykle uczy uważać na to, co deklarują gwiazdy.