W poniedziałek, po ponad trzech latach burzliwej rozprawy sądowej, Dorota Rabczewska przegrała z ultrakatolikiem Ryszardem Nowakiem. Za kontrowersyjne wypowiedzi na temat Biblii oraz jej autorów została skazana na grzywnę w wysokości 5 tysięcy złotych. Wyrok sądu, który uznał, że wypowiedź o "apostołach naprutych winem" nie jest "częścią działalności artystycznej", został zauważony przez światowe media. O sprawie napisały m.in. The Washington Post, New York Daily News czy The Telegraph.
Takiej okazji do udowodnienie, że jest niemal artystką międzynarodową, Doda nie mogła przepuścić i na jej oficjalnej stronie natychmiast pojawiło się oficjalne oświadczenie:
Wyrok wydany w procesie sądowym, wytoczonym DODZIE za obrazę uczuć religijnych dwóch osób, jest już komentowany przez zagraniczne media, od Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii przez Danię, Norwegię, Słowację aż po Indie i Australię. Dziennikarze zgodnie wyrażają tam zdumienie i poddają krytyce fakt, że Artystkę uznano za winną przestępstwa, po tym jak w 2009 roku w wywiadzie internetowym dla "Dziennika Gazety Prawnej", pozytywnie wypowiadając się o przesłaniu Biblii, zakwestionowała jej zgodność z nauką i poddała w wątpliwość wiarygodność jej autorów.
Sędzia uznała słowa DODY za wykraczające poza krytykę oraz naruszające uczucia religijne w sposób obiektywny i uznając jej winę ukarała grzywną. Obrona Artystki złożyła apelację, całkowicie odrzucając uzasadnienie tego wyroku. Świat czeka na ostateczny werdykt, a Polska na zweryfikowanie konstytucyjnej zasady wolności słowa.
Wygląda na to, że Rabczewska planuje wykorzystać tę okazję i zdobyć popularność za granicą jako ofiara katolickiego fanatyzmu. Być może nawet jej się uda. Jak sądzicie, czy to jej szansa, żeby wreszcie zaistnieć poza Polską?