Po śmierci Violetty Villas prokuratura stwierdziła, że istnieje prawdopodobieństwo, że warunki, w jakich mieszkała śpiewaczka mogły przyczynić się do jej zgonu. Jako że nikt nie miał dostępu do domu piosenkarki w Lewinie Kłodzkim oprócz jej opiekunki, Elżbiety Budzyńskiej, mało kto wiedział, w jakich warunkach naprawdę żyła.
W końcu sami możecie ocenić to "prawdopodobieństwo". Kłodzki oddział portalu NaszeMiasto.pl opublikował zdjęcia domu Villas wykonane w 2006 roku przez Jerzego Harłacza, który prowadził wtedy schronisko dla zwierząt w Białogradzie. Już wtedy mówił, że nie tylko zwierzęta żyją w nieludzkich warunkach, ale również gwiazda.
Zwierzęta panoszyły się w całym domu, rozmnażały w sposób niekontrolowany. To był prawdziwy dramat. Byłem zszokowany, że można mieszkać w tak koszmarnych warunkach. Szwadron ludzi by temu nie sprostał, a co dopiero ona jedna. Wszystkiemu winna Budzyńska. To ona przyczyniła się do tej tragedii. O wszystkim decydowała. Kto może wejść do domu, a kto nie. Z kim Violetta może rozmawiać, którym mediom udzielać wywiadu, gdzie wystąpić z koncertem i za jakie pieniądze. Obie lubiły wypić.
Budzyńska została przegnana z koncertu Villas przez wzburzonych fanów. Patrząc na te zdjęcia rozumiemy, co czuli. Pomyślcie, że ta kobieta nazywała się jej "opiekunką".
Zobaczcie, w jakich warunkach umarła Villas: