Socjalistyczne służby specjalne słynęły wprawdzie z niekonwencjonalnych metod śledczych, jednak inwigilując Villas przekroczyły chyba wszelkie granice. Jak bowiem sugeruje w magazynie Gala syn zmarłej piosenkarki, możliwe, że to właśnie funkcjonariusze SB zaopatrywali ją w narkotyki. Brała je, by załagodzić objawy manii prześladowczej, w którą także ją wpędzili.
Wszystko zaczęło się po powrocie z Las Vegas do Polski - relacjonuje Krzysztof Gospodarek. Pojawili się "smutni panowie". Mama nie miała pojęcia, z kim ma do czynienia. Zaczęli ją nachodzić, a ona opowiadała im różne rzeczy - w dobrej wierze - np. że ma bogatego narzeczonego w Las Vegas. Nazywał się Major Riddle. Zwariował na jej punkcie. Wywiad za wszelką cenę chciał mieć kontakt na Riddle'a przez Violettę. W końcu zaczęli ją zastraszać, a ona zaczęła się bać... Niestety, brała różne rzeczy - żeby sobie poradzić ze sobą, ze strachem, z codziennym życiem. I się uzależniła.
Jedynym z domysłów jest, że narkotyki dostarczali jej własnie funkcjonariusze SB po to, by mieć na nią haka.
Dostawała narkotyki z różnych źródeł... - mówi dyplomatycznie synowa zmarłej.
Dlaczego syn postanowił o tym teraz opowiedzieć?