Anna Popek była jedną z pierwszych i nielicznych polskich celebrytek, które publicznie przyznały się do wstrzykiwania sobie w twarz jadu kiełbasianego. Jak zapewnia, już z tego zrezygnowała i namawia do tego samego inne kobiety.
Zdradzanie wszystkich tajemnic swojej kobiecości i urody nie jest w dobrym tonie. Ja rzeczywiście to wtedy powiedziałam, żeby przekłuć taki balon hipokryzji – tłumaczy w wywiadzie z Wp tv. Wszystkim kobietom wmawiano, że proste kremy i dużo snu wpływa na urodę, ale od tego czasu wszystko się zmieniło. Pojawiły się badania, które pokazują nie tylko korzystne działania botoksu. Nie stosuję od tego momentu. To było 3, czy 4 lata temu. Nie stosuję już takich upiększeń, bo może to być ryzykowne. Nie wiadomo, co się okaże za parę lat, a wtedy będzie za późno, żeby cokolwiek zrobić. Jest taka zasada: "mniej znaczy więcej". Ona również dotyczy kosmetyki i dbałości o siebie.
Popek skrytykowała również gwiazdy, które są coraz bardziej sztuczne i podobne do siebie:
Widzimy kobiety, które wyglądają jak spod jednej sztancy. Śmieją się ludzie, że chodzą do tego samego chirurga plastycznego, prawda? Nie wolno się ujednolicać próbując dorównać do jakiegoś wzoru.