Przyzwyczajeni do niskiego poziomu polskiej telewizji i jej prowadzących uodporniliśmy się niestety trochę na takie sceny. Czasem jednak ktoś powie coś tak okropnego, że aż zatyka. Bartosz Węglarczyk nazwał na antenie popularnego pasma śniadaniowego ciężko pracujące w polskich domach Ukrainki "robotami do sprzątania". Rozbawiło go to do tego stopnia, że długo się śmiał, a na upomnienie współprowadzącej bronił swojego zdania:
- Szkoda, że takich robotów w domu nie ma.
- _**Są, nazywają się Ukrainki.**_
(cisza)
- Proszę cię.
(szczery śmiech Węglarczyka)
- Sprzątają wszystko w domu no, to prawda.
I dalej śmiech: He he he he.
Zobaczcie, jak to wyglądało na żywo. Brzmi naprawdę okropnie, aż nieprzyjemnie się patrzy na tę zadowoloną z siebie twarz. Miejmy nadzieję, że pracodawcy Węglarczyka nie każą usunąć z sieci tego wideo. Naprawdę, w tym wypadku nie warto go w ten sposób bronić:
Po obejrzeniu tej wypowiedzi aż chciałoby się przeprosić z tego miejsca wszystkich Ukraińców, którzy to widzieli. Nie myślcie, że Polacy są tacy jak ten człowiek.
Czy celebryta powinien po czymś takim nadal pracować na wizji i móc głosić swoje poglądy i opinie? Wypowiadać się jako autorytet? Może już czas, żeby ktoś poniósł konsekwencje takiego skandalu? Napiszcie w komentarzach, może jakiś decydent po ich przeczytaniu zrozumie, do czego właśnie doszło. Mamy tylko prośbę - nie przeklinajcie i nie wymyślajcie Węglarczykowi. Nie dajmy mu żadnego pretekstu do tego, żeby zbagatelizował Wasz głos. Bo byłby to dla niego najlepszy prezent. Celebryci lubią wrzucać celne i świetnie uargumentowane wypowiedzi na swój temat, których widzą w sieci całe mnóstwo do worka z bluzgami (jak ostatnio Hołdys, uciekając z Facebooka i kasując wszystkie krytyczne wypowiedzi pod swoim adresem).