W sierpniu zeszłego roku Doda po raz kolejny zmieniła menedżera. Po rozstaniu z Jarosławem Burdkiem jej agentem został Jakub Majoch. Ich współpraca trwała zaledwie pół roku. Okazuje się, że to on zerwał współpracę z Rabczewską. Teraz atakuje ją w publicznym oświadczeniu. I to bardzo ostro, wytykając nieprofesjonalizm, niewywiązywanie się z umów, działanie "na granicy prawa" (!), a nawet... noszenie podróbek. Trzeba przyznać, że taki krok menedżera, osoby dopiero co dopuszczonej blisko gwiazdy, która jej zaufała, to ewenement na skalę światową.
Pomimo szacunku dla talentu gwiazdy nie mogliśmy zgodzić się na kontynuowanie współpracy. Głównym z motywów naszej decyzji był fakt niewywiązywania się przez Artystkę z umów, których zawieranie było efektem naszej długiej i ciężkiej pracy – oskarża w oświadczeniu. Tutaj przytoczyć można umowę na nagranie piosenki promującej film "Kac Wawa" czy też napisanie książki, o której wielokrotnie w mediach wypowiadała się sama Doda. Mając na względzie dobry wizerunek naszej firmy nie mogliśmy zgodzić się na kontynuowanie pracy z Artystką, która zamiast na działalności artystycznej skupiała się głównie na wywoływaniu kontrowersji, często na granicy prawa.
Majoch poniża ją też najboleśniej - zdradza, że na jednej z imprez pojawiła się podrabianych ubraniach Louis Vuitton, choć twierdziła, że są oryginalne.
Niestety, pomimo ogromu pracy poświęcanego karierze Dody nie mieliśmy wpływu na wiele wydarzeń, o których dowiadywaliśmy się z portali internetowych czy gazet. Można tu przytoczyć pokaz jednej ze znanych projektantek, podczas którego Artystka pokazała intymne części swojego ciała. Poza naszą kontrolą były także liczne, negatywnie komentowane stylizacje Dody - tu przytoczyć można pokaz duetu projektantów Paprocki&Brzozowski, na którym Doda pokazała się w stroju imitującym jedną z ekskluzywnych marek odzieżowych informując, iż jest on oryginalny.
Współpracy nie pomagały też podobno zapowiedzi Dody o opuszczeniu kraju. Majoch kpi z tych informacji, bo, jak twierdzi, Rabczewska nie zna żadnych języków obcych. Oskarża ją również o to, że... jest mu winna pieniądze:
Wielokrotnie z wywiadów udzielanych przez Dodę dowiadywaliśmy się nieprawdziwych informacji, jakoby prowadzone były negocjacje ze stacjami telewizyjnymi w sprawie jej udziału w charakterze jurorki w którymś z programów muzycznych. Także z mediów dowiedzieliśmy się np. o występie sylwestrowym, który rzekomo Doda miała zagrać u jednego z hiszpańskich milionerów.
Ciągłe informacje o rzekomej przeprowadzce do Stanów Zjednoczonych nie pomagały nam w zawieraniu nowych kontraktów. Mając na uwadze fakt, iż Doda nie porozumiewa się w językach obcych mogę jedynie wnioskować, że także i one były nieprawdziwe. Do tej pory nie otrzymaliśmy należnego nam wynagrodzenia za sprawowaną nad Dodą opiekę managerską.
Trzeba przyznać, że wyciągnął chyba wszystko, co się dało, żeby ośmieszyć ją na każdy możliwy sposób. I noszenie podróbek i brak profesjonalizmu i działanie "na granicy prawa" i nieznajomość angielskiego... Niezależnie od tego, czy to prawda (pewnie tak), współczujemy jej, że mu zaufała i dopuściła go blisko swoich spraw. Pamiętajcie - strzeżcie się przyjaciół, z wrogami sobie poradzicie.