Wielu świadków donosiło nam o wczorajszym wypadku Dody. Staraliśmy się potwierdzić tę informację (nie chciało nam się wierzyć, że coś takiego wydarzyło się już pierwszego dnia po odebraniu przez nią prawa jazdy). Nieoczekiwanie rewelacje te potwierdziła sama Dorota na swoim blogu, oskarżając przy okazji najpopularniejszy polski tabloid. Oto treść wpisu:
Do czego jeszcze są zdolni?
To pytanie zadawałam sobie stojąc na drodze, po wypadku, który spowodowali dziennikarze Fucktu. Nie podejrzewałam, że można posunąć się aż tak daleko, by mieć "gorący temat", jakim bez wątpienia jest kolizja samochodowa z moim udziałem i to dzień po odebraniu prawa jazdy. Jadąc prostą drogą nawet nie spodziewałam się, że śledzący mnie od pewnego czasu kierowca Skody, łamiąc przepisy drogowe (tzn. przekraczając podwójną linię ciągłą) uderzy w tył mojego samochodu.
Początkowo nic nie usłyszałam, gdyż uderzenie było delikatne i jechałam dalej, aż zaparkowałam na miejscu dokąd zmierzałam. W tym momencie kierowca Skody opuścił swój pojazd i usilnie chciał mi wmówić, iż zaistniała sytuacja wynikła z mojej winy. Dziwnym zbiegiem okoliczności jego pasażerem okazał się etatowy fotograf wspomnianej wyżej "gazety", który podczas naszej rozmowy robił zdjęcia.
Po późniejszych pertraktacjach i chęci dogadania się ze strony kierowcy Skody mimo wszystko wezwałam policję, co zakończyło się mandatem po obu stronach. Być może zwołam w tej sprawie konferencję prasową, gdyż nie mam zamiaru stracić zdrowia lub co gorsza życia, bo jakiemuś dziennikarzowi potrzebny jest news na pierwszą stronę...
Zastanawiam się teraz gdzie są granice prześladowania i stresowania młodego kierowcy. Przecież naraża to nie tylko moje zdrowie i życie, ale także innych ludzi!
Wzruszające. Ale faktycznie, jest to rodzaj "tworzenia newsów", którego nie popieramy.
To zdjęcia zrobione przez naszego informatora w 3 godziny po wypadku, gdy Doda pojawiła się na miejscu zdarzenia razem z policją:
(Jak zwykle prośba - jeżeli zauważycie coś ciekawego, róbcie zdjęcia i wysyłajcie nam na: donosy@pudelek.pl. Na pewno opublikujemy. Wielkie dzięki dla naszego czujnego czytelnika!)