No cóż, chyba można było się domyślać, że niewiele mówiące oświadczenie o zakończeniu współpracy opublikowane przez Karolinę Malinowską, skrywa silne emocje. Prośba o to, by "nie łączyć jej z Horodyńską ani zawodowo ani prywatnie" zabrzmiała mało sympatycznie.
Jak można było się domyślać, powodem rozstania była zazdrość. Właściwie o wszystko. O wpływy, o popularność, o to, która jest bardziej wygadana i złośliwa.
Obie chciały mieć więcej czasu antenowego dla siebie i prześcigały się w ocenach strojów gwiazd - potwierdza w rozmowie z Faktem osoba związana z produkcją programu Gwiazdy na dywaniku prowadzonego przez udający dotąd przyjaźń duet.
Ponieważ spór o to, ktora z nich jest ważniejsza, pozostał nierozstrzygnięty, panie rozstały się w atmosferze wzajemnych pretensji, stawiając producentów w niezbyt komfortowej sytuacji. Na razie prowadzone są rozmowy z obiema prowadzącymi. Producenci mają nadzieję przemówić im do rozsądku.
Bo w sumie dlaczego miałyby nie poudawać za pieniądze, że nic się nie stało?