Zagranie człowieka dotkniętego autyzmem to chyba rola życia Bartłomieja Topy. Tak twierdzą tysiące z Was w komentarzach. Filmiki, które podesłano nam na adres elektroniczny, szybko zaczęły żyć swoim życiem i stały się bardzo popularne. Po dwóch dniach okazało się, że, tak jak przewidywaliśmy, była to jedynie część kampanii społecznej uwrażliwiającej ludzi na tę chorobę.
Akcja wzbudziła mieszane uczucia tylko z jednego powodu - filmiki zostały przez osobę wrzucającą je na Wrzuta.pl opisane w sposób mający sprowokować negatywne komentarze internautów, których reakcje można by potem przedstawić w złym świetle. Chciano więc zwrócić uwagę na złe postrzeganie osób z autyzmem, w pewien sposób je podsycając (na przykład tytułując prowokacyjnie jeden z filmów: _**Bartosz Topa to już polski Charlie Sheen!!!**_). Na szczęście to się nie udało. Większość z Was apelowała raczej o pomoc dla aktora, albo od razu rozszyfrowała że to prowokacja. Internauci nie okazali się więc wcale tak negatywnie nastawieni, jak sądzili organizatorzy akcji.
Sam Bartosz oczywiście zagrał to świetnie, angażując przy tym swoją twarz i nazwisko i należą mu się brawa. Oto jak ocenia całą prowokację:
Jej celem było zwrócenie uwagi na autyzm w Polsce i na trudną rzeczywistość, w której żyją ludzie dotknięci tym zaburzeniem – mówi w Fakcie. Nie miałem absolutnie żadnych wątpliwości, czy wziąć udział w tym projekcie. Wiedziałem, że to, co robimy jest wartościowe i będzie miało wpływ na zmianę świadomości bardzo wielu osób. Bo rzeczywiście zawrzało. I ta moja "medialna śmierć", o której przez dwa dni było głośno, była punktem zwrotnym, z którego musiało coś dobrego wyniknąć.
Cel został osiągnięty. Bardzo wiele osób zaczęło dowiadywać się czym w ogóle jest autyzm. Finalny, wyjaśniający film obejrzało już blisko 200 tysięcy osób. Akcja, która się naprawdę udała, przygotowana była przez grupę kompetentnych, oddanych, wspaniałych ludzi.
Przypomnijmy spot telewizyjny:
(*Pudelek.tv)
*