To ostatecznie podważa zapewnienia Elżbiety Budzyńskiej, że dobrze zajmowała się Violettą Villas. Dziennikarzom Radia Wrocław udało się dotrzeć do szczegółów ekspertyzy wykonanej po śmierci śpiewaczki.
Medycy wykluczyli dwie przyczyny zgonu Villas. Nie były nimi ani zator tłuszczowy, ani zapalenie płuc. Biegli nie byli w stanie ustalić jednoznacznej przyczyny jej śmierci. Złożyło się na nią najpewniej wiele czynników. W organizmie piosenkarki nie wykryto obecności narkotyków ani silnych leków. Pewne jest jednak, że Budzyńska nie zapewniła jej odpowiedniej opieki.
_**Miała też nietypowy uraz klatki piersiowej, co utrudniało jej oddychanie**_ – podaje stacja radiowa. Nie ulega wątpliwości, że umierała w cierpieniach. Jak długo? Tego na tym etapie nie da się dokładnie określić, tym bardziej, że pogotowie zostało wezwane długo po śmierci Villas.
W domu Villas przeprowadzona zostanie wizja lokalna. Po niej wydana zostanie opinia sądowo-lekarska. Wydaje się jednak, że istnieje spora szansa, że "opiekunka" artystki stanie przed sądem. A przynajmniej że nie uda jej się przejąć spadku.
Jak czulibyście się na miejscu syna zmarłej, musząc spotykać się w sądzie z tą osobą? Wyobraźcie sobie, co będzie czuł, jak ją zobaczy.