Doda poważnie potraktowała oskarżenia Jakuba Majocha i z całą sprawą udała się do swoich prawników. Trudno się jej dziwić, chodzi przecież o 150 (lub 160 - w zależności od źródła) tysięcy złotych zaliczki za jej autobiografię, którą, jak wynika z wywiadów, Majoch zatrzymał na koncie jako wynagrodzenie dla siebie i swoich pracowników. Mało tego, twierdzi, że Doda jest mu winna jeszcze kilkanaście tysięcy złotych. To już nie są żarty. Dorota twierdzi, że nie jest mu nic winna.
Na swojej oficjalnej stronie zamieściła właśnie oświadczenie, w którym zapewnia, że Majoch nie posiadał żadnych pełnomocnictw i nie mógł zawierać za nią umów. Nie posiadał również zgody na pobieranie zaliczek, o które teraz kłócą się w mediach.
Informujemy, że Pan Jakub Majoch nie jest osobą upoważnioną do reprezentowania Pani Doroty Rabczewskiej, a pełnomocnictwa, które mogą być przez niego przedkładane nie uprawniają do dokonywania jakichkolwiek czynności faktycznych lub prawnych w imieniu Pani Doroty Rabczewskiej. W szczególności jednak Pan Jakub Majoch nie jest osobą upoważnioną do pobierania w imieniu Pani Doroty Rabczewskiej jakichkolwiek zaliczek, zadatków lub płatności. Na uwagę zasługuje fakt, że Pan Jakub Majoch nie jest członkiem zarządu ani wspólnikiem spółki Hapro Media Polska sp. z o.o., z którą Pani Dorota Rabczewska negocjowała umowę managerską (do jej podpisania nigdy jednak nie doszło). Pan Jakub Majoch nie został również ujawniony w krajowym rejestrze sądowym jako prokurent tej spółki.
Doda apeluje również do wszystkich firm, z którymi się kontaktował, by natychmiast zweryfikowały umowy z nią samą:
Informujemy ponadto, że Pani Dorocie Rabczewskiej nigdy nie został przedstawiony prezes zarządu spółki Hapro Media Polska sp. z o.o., a zarazem jedyny jej wspólnik - Pan Andrzej Majoch i nigdy nie konsultowała z nim jakichkolwiek projektów umów, stąd też wszelkie czynności dokonywane bez jej wiedzy i akceptacji traktuje jako nieważne. W związku z powyższym, wszystkie osoby, które od dnia 10 sierpnia 2011 roku dokonywały czynności prawnych z Panem Jakubem Majochem lub Panem Andrzejem Majochem, działającymi w imieniu Pani Doroty Rabczewskiej, proszone są o niezwłoczne skontaktowanie się z managementem Artystki, celem weryfikacji zawartych umów lub porozumień.
Jak myślicie, jakie medium wybierze teraz menedżer, by jej odpowiedzieć? I co wyciągnie, żeby ją zdyskredytować? Cała ta sprawa wydaje się dziwna i bardzo, bardzo toksyczna.