Justyna Steczkowska straciła sporo sympatii przez udział w show Gwiazdy tańczą na lodzie. Jej słowne potyczki z Dodą, które regularnie przegrywała, mocno odbiły się na jej wizerunku. Piosenkarka długo unikała tego tematu i starała się go nie komentować. Potrzebowała trzech lat, by w końcu opowiedzieć o swoich cotygodniowych sprzeczkach z Rabczewską. Widać, jak bardzo ją to zabolało, jak Dodzie udało się uderzyć w jej najczulszy punkt.
Pierwszy odcinek to był szok. Byłam kompletnie zażenowana. Czułam się, jakbym dostała pięścią w twarz, stałam na środku i nie wiedziałam, gdzie jestem, ani co się dzieje – zwierza się w Elle z sobą na okładce. To był tak bardzo nie mój świat. Trudno było nie zauważyć wcześniej, że Dorota słynie z niekonwencjonalnych zachowań, ale pomimo wszystko nie było żadnego powodu, żeby uderzyć we mnie.
Tuż po emisji pierwszego odcinka umówiła się na spotkanie z prezesem stacji i oznajmiła mu, że rezygnuje z uczestnictwa. Ten przekonał ją jednak, by została.
_**Poszłam do prezesa i powiedziałam, że rezygnuję**_ – wspomina. Przekonywał mnie i prosił, mówił o zobowiązaniach i o tym, że jak odejdę, to bardzo źle wpłynie na wizerunek programu, a zatrudnili mnie po to, żeby stał się właśnie bardziej elegancki – mówi, po czym dodaje, że do dzisiaj żałuje decyzji o pozostaniu w show: Zachowałam się po prostu lojalnie, ale nie ukrywam, że wbrew sobie i ostatecznie nie wyszło mi to na dobre.”
Rzeczywiście, z Gwiazdy tańczą na lodzie pamiętamy dziś głównie serię poniżeń, którą zgotowała Steczkowskiej Dorota, robiąc z niej publicznie głupiutką "Jusię". Czy powinno być nam jej teraz żal, gdy to jej kariera przeżywa takie załamanie?
Przypomnijmy wideo: