W 1996 roku Robert Dewey Hoskins został skazany na dziesięć lat więzienia za prześladowanie oraz grożenie śmiercią Madonnie. Psychofan piosenkarki przez niemal rok wysyłał jej listy, w których opisywał, jak ją zabije, zmasakruje jej ciało i pozbędzie się dowodów. Z czasem chore scenariusze Hoskinsa przerodziły się w czyny. Chory psychicznie mężczyzna zaczął fizycznie prześladować gwiazdę. Pojawiał się na wszystkich jej koncertach, w miejscach publicznych, gdzie przebywała piosenkarka, a z czasem także pod jej domem.
Dziś policja z Los Angeles wydała oświadczenie, z którego wynika, że psychofan Madonny ranił dwóch strażników i uciekł z więzienia... Według psychologa Hoskins jest "bardzo niebezpieczny i zdolny do odebrania życia", dlatego funkcjonariusze rozesłali jego zdjęcie i ostrzegają, aby się do niego nie zbliżać.
Hoskins jest bardzo chorym człowiekiem, który ma ataki psychozy. Jeśli nie bierze swoich leków staje się agresywny i zdolny do przemocy – czytamy w obwieszczeniu policji.
Psychofan Madonny był przekonany, że piosenkarka jest mu przeznaczona i nieustannie planował kolejne ceremonie zaślubin. Groził, że jeśli gwiazda nie zgodzi się zostać jego żoną, "poderżnie jej gardło od ucha do ucha". W 2006 roku Hoskins wyszedł na wolność (kto pozwolił go wypuścić?), ale ponownie trafił za kratki po tym jak uzbrojony w nóż przedostał się do posiadłości Madonny... Dopiero postrzelony dwa razy przez ochroniarzy gwiazdy został unieruchomiony. Sąd skazał go na kolejne 10 lat odsiadki, z czego Hoskins sześć spędził w więzieniu oraz na kolejnych terapiach.
Madonna odmówiła dodatkowej ochrony od policji i postanowiła nie opuszczać Stanów. Funkcjonariusze są przekonani, że chory psychicznie fan piosenkarki znów będzie próbował się do niej zbliżyć.