Wczoraj na kanale CNN wyemitowano program z udziałem Simona Cowella, który miał opowiedzieć o kolejnej edycji show X Factor. Program jednak upłynął na wspominaniu tragicznie zmarłej Whitney Houston. Jeden z najbardziej wpływowych producentów muzycznych przyznał, że nadal nie może otrząsnąć się z szoku, gdyż miał spotkać się z piosenkarką w poniedziałek.
To straszna ironia losu. W poniedziałek miałem spotkać się z Whitney i ostatecznie ustalić warunki jej udziału w kolejnym X Factor – powiedział Cowell. Była gotowa podpisać kontrakt i rozpocząć pracę jako juror-mentor. Dla show to byłaby wyjątkowa okazja zabłysnąć dzięki takiej gwieździe.
Uważam, że to straszna strata dla całego pokolenia muzyków - dodał. Chcieliśmy, aby Whitney wzięła pod swoje skrzydła uczestników programu. Uważam, że wiele by się od niej nauczyli. Nie tylko skorzystaliby z jej fenomenalnego warsztatu wokalnego, ale także dowiedzieli, jakie są blaski oraz cienie sławy. Jej śmierć to dla mnie straszna tragedia.
Z jednej strony trzeba zgodzić się z Cowellem, że Houston byłaby doskonałym nauczycielem dla przyszłych gwiazd. Z drugiej zaś słowa o "tragedii” w ustach producenta X Factor brzmią jak reklama jego programu…