Kilka tygodni temu media opublikowały testament Violetty Villas, w którym wydziedzicza ona swoją rodzinę, a cały majątek przepisuje swojej "opiekunce" Elżbiecie Budzyńskiej. Można się na szczęście spodziewać, że kobieta trafi przed sąd po tym, gdy sekcja zwłok ujawniła, że śpiewaczka żyła w koszmarnych warunkach. Pamiętamy też szokujące zdjęcia wnętrza jej zrujnowanego domu. Zobacz: SZOKUJĄCE ZDJĘCIA domu Villas!
Dlaczego jednak mimo tego ta kobieta wciąż zajmuje nieruchomość Villas? Na opieszałość prawników i lekarzy narzeka jej syn, Krzysztof Gospodarek. Zależy mu na tym, by poznać przyczynę śmierci matki. Twierdzi, że nie może się dostać do domu, w którym zmarła, by zabezpieczyć rodzinne pamiątki, na których najbardziej mu zależy.
Nie chcę krytykować prokuratury, ale mijają kolejne tygodnie, a ja wciąż nie wiem, jak i dlaczego umarła moja matka – mówi w rozmowie z Twoim Imperium. Nie wiem też, czy kiedykolwiek zobaczę rodzinne pamiątki, bo dom mamy w Lewinie Kłodzkim wciąż okupuje jej gosposia, dysponująca jej ostatnim testamentem, w którym matka mnie wydziedziczyła. Prosiłem prokuratora o zabezpieczenie nieruchomości z troski o znajdujące się w nim przedmioty, ale odmówił mi, zasłaniając się jakimiś przepisami.
Złożyłem wtedy do sądu w Kłodzku wniosek o uznanie mnie prawowitym spadkobiercą, ale sąd do dnia dzisiejszego nie wyznaczył terminu rozprawy. To dla mnie prawdziwy koszmar.
Wyobrażacie sobie, jak się teraz czuje?