Jak już pisaliśmy, w poniedziałek w jednym z budnynków KUL doszło do dramatycznych wydarzeń z udziałem narzeczonej Krzysztofa Rutkowskiego, doktorantki tej uczelni, byłej zakonnicy, 27-letniej Luizy Krużyńskiej. Zdaniem świadków kobieta krzycząc, że ma "przesrane życie" groziła, że chce z nim skończyć, stojąc na parapecie okna na 9 piętrze. Sytuacja wygladała bardzo groźnie.
Desperatkę udało się na szczęście ściągnać z parapetu. Natychmiast została przewieziona na odział toksykologii lubelskiego szpitala, gdyż znajdowała się pod pod silnym wpływem leków, które prawdopodobnie przedawkowała. 4 dni po tym zdarzeniu Krużyńska wszystkiego się wypiera. Twierdzi, że... świadkowie źle zinterpretowali sytuację, "wyolbrzymili" ją, a ona chciała po prostu "zaczerpnąć świeżego powietrza". Na parapecie na 9. piętrze?
Zdecydowanie nie chciałam sie zabić - zapewnia w Fakcie. Cała sytuacja została po prostu wyolbrzymiona. Chciałam zaczerpnąć świeżego powietrza, a obecni w budynku musieli opaczie zinterpretować moje zachowanie. Żadnego niebezpieczeństwa nie było. Przyznaję, że wydarzenia ostatnich dni bardzo poważnie oddziałały na moją psychikę. Sprawa małej Magdy, moja akcja odbijania dzieci w Syrii okazały się mocno stresujące. Poza tym prozaiczne rzeczy jak brak snu, zawrotne tempo życia.
Czarę goryczy przelał materiał o mnie i o Krzyśku, który poniedziałkowego ranka przeczytałam. Tam przedstawiono go jako playboya, babiarza. Ilustrowano wszystko jego zdjęciami z jakimiś małolatami. Ja go bardzo kocham i dlatego strasznie mocno mnie to zabolało. Poza tym naigrywano się z mojego życia zakonnego.
Myślicie, że Rutkowski przygotował dla niej tę wypowiedź? Obecnie niedoszła samobójczyni przebywa już poza szpitalem, w ośrodku spa, w którym ulokował ją narzeczony.
Krzysztof przywiózł mnie w nasze sekretne miejsce - mówi Krużyńska. Mam tu do dyspozycji saunę, jacuzzi, basen. Zaraz przychodzą masażystki. Muszę się zrelaksować po tym całym zamieszaniu. Za chwilę zrzucam szlafrok i wskakuję do basenu...
Myślicie, że rzeczywiście wszystkio jest w porządku? Miejmy nadzieję, że rzeczywiście kryzys już minął.