Edyta Górniak postanowiła zdementować plotki o propozycji złożonej jej byłemu chłopakowi przez producentów Bitwy na głosy. Jak pisaliśmy niedawno, zaproponowali Robertowi Kozyrze fotel jurorski w programie, którego jedną z uczestniczek jest Edyta.
Podobno zaoferowali mu stawkę o 50 tys. wyższą niż jej. Górniak tak bardzo oburzyła ta plotka, że postanowiła stanowczo jej zaprzeczyć. Jej zdaniem to kolejna próba Roberta by się na niej wypromować.
Kilkakrotnie mówiłam, że żenujące jest przypominanie o sobie poprzez moją osobę - ocenia w w rozmowie z Super Expressem. Moim zdaniem propozycja udziału w jury "Bitwy na głosy" nigdy nie padła wobec pana Roberta Kozyry, a wiadomość ta jest nieprawdziwa. Proponuję zapytać o to producentów programu, może w ten sposób od razu przyłapiemy sprawcę zamieszania niemal na gorącym uczynku.
Okazuje się, że ma rację.
Producenci drugiej edycji programu "Bitwa na głosy" nie proponowali i nie przewidywali udziału pana Kozyry w jury programu - potwierdza pracownik firmy producenckiej. Propozycje w tym przedmiocie nie były składane.
Przyparty do muru Kozyra przekonuje, że jest niewinny i nie był źródłem przecieku, który tak zdenerwował Edytę.
Nie mam w zwyczaju konsultowania z prasą propozycji, które dostaję, byłoby to nieprofesjonalne. Nie chce mi się nawet dyskutować z Edytą Górniak. Natomiast mogę ją uspokoić, że na pewno nie będę jurorem "Bitwy na głosy" i jak zwykle życzę jej powodzenia - zapewnia.
Ciekawe, jak długo jeszcze będzie ciągnął się ten "serial"... Nie nudzi Was już?