Jak pisaliśmy wczoraj, narzeczona Krzysztofa Rutkowskiego stanowczo zaprzeczyła, jakoby zamierzała popełnić samobójstwo skacząc z okna na 9. piętrze budynku KUL, gdzie studiuje. Twierdzi, że chciała tylko zaczerpnąć świeżego powietrza, a świadkowie źle zinterpretowali jej zachowanie. Po ściągnięciu z okna została przewieziona na oddział toksyklogii miejscowego szpitala, gdyż okazało się, że przedawkowała silne leki.
27-letnia Luiza twierdzi, że powodem był stres który towarzyszył jej od kilku tygodni, związany z pracą w firmie Rutkowskiego, a zwłaszcza akcja przewiezienia do kraju polskiej rodziny z ogarniętej wojną Syrii.
Przez trzy dni naszej akcji emocje sięgały zenitu. W pewnym momencie miałam już naprawdę wszystkiego dość. Stało się to kiedy syryjscy strażnicy graniczni przystawili mi odbezpieczoną broń do głowy. Ale nie poddałam się i wszystko się powiodło. Osoby którymi się zajmowałam zostały bezpiecznie doprowadzone na miejsce przeznaczenia - relacjonuje w Fakcie. Wczoraj relaksowałam się w saunie i jest już dobrze. Teraz muszę spędzić trochę czasu z Krzysztofem. Wyskoczymy na wspólny weekend. Tak tylko we dwoje. Musimy się sobą nacieszyć, po tym wszystkim. Bez natrętnych telefonów, bez spraw do natychmiastowego załatwienia.
Prawdopodobnie podczas tego wspólnego weekendu dopracują szczegóły planowanego na marzec ślubu.