Po nagłym odejściu Whitney Houston jej wieloletni przyjaciel Peter Tatchell, który od lat walczy z dyskryminacją homoseksualistów, ujawnił, że piosenkarka była biseksualistką. W liście skierowanym do mediów autor wielu książek o problemach, z jakimi borykają się geje oraz lesbijki, opisał "jedyną wielką miłość piosenkarki", która ponoć była kobieta.
Poznałem Whitney w 1991 roku podczas konferencji Reach Out & Touch HIV. Przyjechała razem ze swoją partnerką Robyn – pisze Tatchell. Niewiele osób wiedziało, że są razem. Houston bała się reakcji fanów, mediów i rodziny, dlatego wszystkim mówiła, że to jej bliska przyjaciółka.
Dla mnie natychmiast było oczywiste, że są szaleńczo zakochane. Trzymały się za ręce, dyskretnie wymieniały spojrzenia i chichotały jak nastolatki. Tworzyły wspaniałą parę i były naprawdę szczęśliwe - dodał. Whitney bała się jednak, że plotki o jej biseksualizmie zniszczą jej karierę, a wierząca rodzina definitywnie się od niej odwróci. Whitney panicznie bała się ujawnić, że jest biseksualistką.
Wtedy właśnie niespodziewanie wyszła za Bobby’ego. Chciała uciąć pogłoski o swoim lesbijskim związku. To była jednak straszna pomyłka. Nigdy nie była szczęśliwa z mężem, a wyrzeczenie się prawdziwej miłości do Robyn stopniowo ją uśmiercało.
Tatchell zapewnia, że otrzymał od Whitney pozwolenie na ujawnienie sekretu po jej śmierci. Houston nie zdobyła się na powiedzenie prawdy o sobie za życia, ale "chciała w ten sposób okazać szacunek Robyn". Partnerka gwiazdy nigdy nie udzieliła wywiadu, zaś po odejściu Houston odmówiła jakiegokolwiek komentarza.