Narzeczona Krzysztofa Rutkowskiego czuje się już lepiej po próbie samoóbjczej, do której doszło tydzień temu w jednym z budynków KUL. Luiza zapewnia wprawdzie, że stając na parapecie okna na 9 piętrze chciała tylko zaczerpnać swieżego powietrza, ale świadkowie zdarzenia ściągnęli ja z okna i wezwali karetkę, która zabrała ją na oddział toksykologii miejskiego szpitala.
Obecnie Luiza jest już w znacznie lepszej formie, co wyraźnie zauważyli bywalcy łódzkiej dyskoteki Pomarańcza. Krzysztof Rutkowski wraz z narzeczoną zostali zaproszeni do sędziowania w odbywającym się tam w weekend konkursie piękności. Luiza wybrała na tę okazję klasyczną "małą czarną" oraz szpilki.
Nie lubię kolorowych błyskotek - wyjaśnia w rozmowie z Faktem. Kiedyś nawet nosiłam krawaty, dobrze się czuję w takim stroju.
Jesli zaś chodzi o najbliższe plany to rysują się one coraz wyraźniej:
To były dla mnie trudne chwile, ale minęły i już nie wrócą - wyznaje niedoszła zakonnica. Dzięki temu lepiej poznałam siebie i czuję się teraz mocniejsza. Wracam do pracy. Już mamy masę planów na przyszłość. Nie lubię stać z boku z założonymi rękami. Mój żywioł to działanie. A praca z Krzysztofem daje mi siłę. Czuję się szczęśliwa. Mamy zaplanowane spotkania prywatne i zawodowe. Później planujemy wyjazd do Madrytu.
Obecny przy rozmowie Rutkowski dodaje: Planujemy ślub i myśleliśmy, żeby to był Madryt. A może Ateny.