Zastępca dyrektora okręgowego więzienia, w którym swój wyrok odsiadywała Paris Hilton jest oburzony tym, że gwiazdeczka traktowała strażników jak swoich kamerdynerów.
Podczas odsiadki Paris wysyłała ich podobno do sklepu po przekąski. Stróże prawa usłużnie wykonywali jej polecenia. Żeby tego było mało, przynosili jej też obiady do celi, podczas gdy inne więźniarki musiały chodzić po nie osobiście.
Nie rozumiem, skąd to całe zamieszanie. Ona przecież nic nie znaczy! - powiedział zastępca dyrektora więzienia. Szeryf przynosił jej jedzenie. To nieprawdopodobne! W więzieniu wszyscy powinni być traktowani na równych zasadach. Szeryf nie powinien traktować nikogo ulgowo. To przecież więzienie, a nie hotel!
Paris zażyczyła sobie między innymi paczki francuskiej kawy waniliowej, masła orzechowego, bananowo-orzechowych bułeczek podawanych na ciepło oraz... wazeliny.