Ostatnia tzw. "afera" ze zwalnianiem Jarosława Kuźniara była raczej zabawna. Nie sądziliśmy, że ktoś wziął to w ogóle na poważnie. Przynajmniej dopóki nie wypowiedział się sam zainteresowany. Dziennikarza trochę chyba poniosło, bo ostro skrytykował internautów, z których część "zwalniała" go pewnie dla żartów. Nazwał ich wszystkich "masochistami", "smutną prawicą" itp. Zobacz: Kuźniar o "zwalniających" go: "MASOCHIŚCI, SMUTNA PRAWICA!"
Co ciekawe, sam Kuźniar bardzo alergicznie reaguje na to, gdy to jego ktoś obraża. Zasady wydają się proste - surowe, emocjonalne ocenianie widzów przez osobę z dostępem przed kamerę jest OK. Ocenianie jego przez widza to z kolei "frustracja" i "masochizm". O zachowanie takiego status quo walczą ludzie telewizji?
I co się teraz okazuje? Otóż na fali zainteresowania Kuźniarem przy okazji tej wypowiedzi w sieci zauważony został starszy wpis z jego bloga ostro krytykujący młodzież protestującą przeciw ACTA. I jest to wpis wart uwagi. Kuźniar dodał go miesiąc temu, gdy wydawało się jeszcze, że protesty zostały "przykryte" a ACTA przejdzie, na zdrowie wielkich koncernów. Dziennikarz bardzo się z tego cieszył. Napisał, że nawet jeżeli efektem będzie cenzura internetu, to bardzo dobrze, bo w końcu ktoś weźmie to wszystko za mordę.
Wpis Kuźniara przebija wszystko, co powiedział Hołdys. Jest wart zapamiętania, bo wreszcie ktoś na jego stanowisku napisał szczerze to, co myśli o ACTA. Wynika z niego wprost, że tak nie znosi komentarzy internautów, że życzy wszystkim "wyłączenia internetu na zawsze". "Wszystkim wyjdzie na zdrowie" - podsumowuje emocjonalnie. Trudno się dziwić, jemu monopol informacji i komentowania z pewnością by się przydał.
(Przy okazji - są to raczej marzenia Kuźniara a nie realne zagrożenie. Nawet gdyby ACTA weszło w życie, nikt nie zabroniłby Wam przecież komentować na Pudelku, czy gdziekolwiek indziej. Tym bardziej zastanawiająca i dziwna jest ta jego niespełniona satysfakcja i nienawiść.)
Poniżej jego wpis. Oto, co myśli zapewnie w duchu wiele osób decydujących o tym, co oglądacie w mediach:
ACTA na stół
W Koloseum może zabraknąć zwierząt. Gladiatorzy są niepocieszeni, nie godzi się zawodzić Rzymian. Ich wytrenowane kciuki nie mogą nagle przestać ćwiczyć. Góra, dół, góra, dół. Krew ma się lać strumieniami, inaczej będzie bunt. Niby dziś Koloseum to ruina ale instynkty pozostały, zaadoptował je Internet. Niektórzy przeciwnicy ACTA zachowują się jak przyłapani na gorącym uczynku złodzieje. Było przecież tak bezkarnie.
Nie rozumiem dlaczego mamy ustępować ludziom oburzonym, że zostaną pozbawieni spluwaczek? Protestującym, że ktoś wreszcie będzie karany za ich plugastwa? Sieciowa anonimowość wyzwoliła w wielu korzystających z Internetu jaskiniowe pragnienia - zgnoić. (...) Dyskusja wokół ACTA pokazała jak wielką władzę ma sieciowy tłum. Grupa klawiaturowych maniaków udowodniła państwom, że tę wojnę wygra hacker, a nie dział IT FBI czy Tuska. To jedyny moment kiedy jestem dla tego szaleństwa pełen podziwu. Za skuteczność, otwarcie oczu zaspanej władzy. Ale to epizodyczny zachwyt. Szybko schodzę z drogi, bo boję się stratowania.
Wiem, że "masy są zawsze pod wrażeniem siły, rzadko dobroci". Może stąd dziś tak powszechne jest potępienie dla ACTA. Nawet okradzionym artystom, zwyzywanym dziennikarzom i profesorom, sponiewieranym politykom nie spieszy się do osuszenia internetowego bagna. Ze strachu, że zablokują sieć? Niech ją nawet wyłączą na zawsze. Wszystkim wyjdzie na zdrowie.