Jak pisaliśmy niedawno Anna Mucha zdecydowała się na powrót do korzeni, czyli do serialu M jak miłość (zobacz: Mucha wraca do "M jak miłość"!)
*. Odchodziła z produkcji już wielokrotnie, jednak ponieważ zawsze ustalała to zawczasu z producentami, uznali oni, że aktorka zachowuje się wobec nich fair i *za każdym razem zostawiali jej otwartą furtkę. Dlaczego postanowiła wrócić zamiast szukać szczęścia u konkurencji, zwłaszcza w TVN, którego była jeszcze niedawno pupilką? Osoba pracująca w stacji ocenia jej szanse raczej brutalnie:
Mucha nie ma już czego szukać w TVN po porażce serialu "Prosto w serce" i problemach z przerabianiem scenariusza specjalnie pod jej ciążę - mówi w Super Expressie. Nikt na razie nie da jej tam pracy. Musiała uśmiechnąć się do starych sprawdzonych znajomych. W TVP ciągle ma szansę.
Jak donosi tabloid, aktorka musiała mocno przyciąć swoje oczekiwania finansowe. Grając w Prosto w serce otrzymywała 8 tysięcy złotych za dzień zdjęciowy. W M jak miłość może liczyć na najwyżej 3 tysiące. To nawet nie połowa stawki, do której przywykła. Za to dogadała się z producentami w sprawie uelastycznienia czasu pracy, co pozwoli jej pogodzić obowiązki zawodowe z wychowaniem córki.
Dostanie to, co każda aktorka, która wraca po urlopie macierzyńskim, a więc będzie pracować tylko pięć godzin dziennie, w tym maksymalnie trzy na planie - potwierdza informator tabloidu. Zagwarantowane ma również ciepłe i wygodne miejsce dla malucha oraz to, że na planie nie będzie się pojawiać wcześniej niż o 8 rano.
Mucha wraca do pracy na przełomie lutego i marca, więc pierwsze odcinki z jej udziałem zostaną wyemitowane po wakacjach.