Krzysztof Rutkowski stara się maksymalnie wykorzystać swoje pięć minut w mediach, które zyskał dzięki aferze po tragicznej śmierci 6-miesięcznej Madzi. Po wywiadach w telewizji przyszła także kolej na rozmowy z kolorowymi magazynami, w których pozuje na macho, za którym szaleją kobiety. Rutkowski ma już na koncie trzy nieudane małżeństwa i właśnie planuje czwarte z "byłą zakonnicą" Luizą. Wprawdzie w środku medialnego zamieszania pokłócili się, a Luiza próbowała się zabić, ale chyba wszystko już w porządku.
Na pytanie magazynu Show, jakimi kategoriami kieruje się wybierając sobie nowe partnerki Rutkowski mówi:
- Dla mnie najważniejszy jest wygląd. Kobiecość zawarta w powierzchowności. Moja kobieta musi być ładna. I szczerze mówiąc, te kobiety które miałem, były ładne i fajne. Osoba, z którą jestem teraz, jest cudowna i przepiękna.
- To musi być jedno i drugie – dodaje zapytany, czy bardziej ceni urodę czy mądrość. Inaczej kobieta jest na jedną noc. Bo jeśli kobieta jest tylko mądra nie ma mowy nawet o jednej nocy. Kobieta musi mi się najpierw spodobać i wtedy jest bajera.
Wchodzę, patrzę i mówię: "Nie, ja nie wierzę, trzymaj mnie, bo zwariuję! Zakochałem się! Ja się z tobą ożenię. Jesteś piękna. Nie chce pracować, nie chcę nic, tylko ty!" No ale przychodzi dzień następny: "Sorry bardzo, ale robota wzywa, muszę lecieć."
"Bajera" Rutkowskiego najwyraźniej działa. W końcu detektyw miał nie tylko trzy żony, ale wyciągnął także obecna narzeczoną z zakonu. Zapewnia, że kobiet miał wiele:
Moje kobiety trzeba w setkach liczyć – chwali się.
Tak, przypominamy sobie taką jedną. Później oglądaliśmy zdaje się jej "świadectwo nawrócenia". Zabawne, to całkiem odwrotnie niż z Luizą...