To był naprawdę smutny widok. Zbigniew Wodecki długo siedział samotnie w gdyńskim centrum handlowym Klif pod bannerem z napisem "spotkanie literackie". Promował tam swoją autobiograficzną książkę Pszczoła, Bach i skrzypce. Niestety, z jakiegoś powodu nie wzbudziła zainteresowania. W końcu interweniować postanowił pracownik księgarni, który zaczął zaczepiać klientów, w wyniku czego Wodecki rozdał 3 autografy i zapozował do jednego zdjęcia.
Choć wyglądał na niezrażonego całą sytuacją i dowcipkował, widać było, że jest nieco przygnębiony - relacjonuje Super Express. Aby nie przedłużać swojej autografowej agonii, szybko opuścił niegościnne dla niego mury gdyńskiego salonu.
Cóż, najwyraźniej Polacy mają wciąż lepsze rzeczy do czytania. Rynek autobiografii celebrytów też nie jest bez dna.
Myślicie, że książka Dody sprzeda się dużo lepiej?