Stan Alana Andersza po wypadku, do którego doszło na imprezie urodzinowej Antoniego "K." Królikowskiego, znacznie się poprawił. Aktor został wybudzony ze śpiączki i zwolniony do domu, ale musi stosować się do zaleceń lekarzy. A są one bardzo restrykcyjne.
Nie może oglądać telewizji ani korzystać z komputera. Nie powinien także czytać książek. Lekarze zalecili mu unikanie hałasów. W pomieszczeniach, w których przebywa, powinno być przyciemnione światło - wyjaśnia w rozmowie z Faktem znajomy Alana. Wszystko po to, by jego mózg odpoczywał i mógł się regenerować. Alan cierpi na bardzo silne migreny, ale lekarze mówią, że to typowe i może potrwać nawet przez kilka miesięcy, bo to był poważny uraz głowy.
Dla młodego aktora, przyzwyczajonego do bardzo aktywnego stylu życia to musi być koszmar. A to jeszcze nie koniec zakazów. Jak donosi tabloid, Andersz musi na długi czas zapomnieć o uprawianiu jakichkolwiek sportów. Wykluczone są także podróże samolotem.
Alan należy do ludzi, których zawsze nosi - mówi jego kolega. Uwielbia czynny wypoczynek.
Niestety, z tego też będzie musiał zrezygnować. I to na długo. W związku z silnymi migrenami, które w zasadzie uniemożliwiają mu normalne funkcjonowanie, jego udział w show Polsatu Tylko taniec też stoi pod znakiem zapytania. Z pewnością wielogodzinne przebywanie w wypełnionym ostrym światłem dusznym pomieszczeniu nie posłużyłoby jego zdrowiu.
Ta impreza naprawdę mu się nie opłaciła.