Whitney Houston kilkanaście lat temu zaczęła się opiekować chłopcem z "trudnej rodziny", Nickiem Gordonem. Mieszkał w jej domu w Atlancie i chociaż nigdy oficjalnie go nie adoptowała, traktowała go jak syna, a 22-letni obecnie Nick zwracał się do piosenkarki "mamo". Mówiło się również, że ma świetny kontakt z jedyną biologiczną córką gwiazdy, Bobbi Kristiną. Teraz okazuje się, że jest on rzeczywiście więcej niż dobry...
Kilka tygodni po tragicznej śmierci Houston Bobbi oraz Nick postanowili wyjść z ukrycia i ujawnić łączące ich od dawna uczucie. Widziani byli na ulicach Atlanty. Trzymali się za ręce i przytulali się. Nie trzeba chyba dodawać, że wprawiło to w osłupienie ich rodzinę. Ponoć w największym szoku jest matka Whitney, która nie zamierza aakceptować związku 19-latki i o 3 lata starszego chłopaka, którzy wychowali się razem i do tej pory traktowali się jak rodzeństwo, a nie jak kochankowie.
To, co robią to kazirodztwo! - grzmiała Cissy Houston, relacjonuje informator The Daily News. Krissy przechodzi teraz trudne chwile, a Nick po prostu to wykorzystuje.
Jak na razie nikt z rodziny nie zabrał oficjalnie głosu w sprawie, milczy również sama Bobbi. Wylewny jest za to Gordon:
Do wszystkich, którzy nas nienawidzą: gówno mnie to obchodzi! - napisał na swoim profilu na Twitterze. Udowodniłem swoją lojalność wobec Whitney i całej rodziny. I jeszcze jedno: wszyscy, którzy wygadują bzdury, że nasz związek jest kazirodczy, nie mają pojęcia, co mówią! Whitney urodziła JEDNO dziecko! I ufała mi w każdej kwestii! Mówiła zawsze, że jestem jej chrześniakiem. Przysięgam, niektórzy zachowują się, jakby nie mieli mózgu.