Oczywiście nie mógł oprzeć się pokusie pochwalenia się tym dokonaniem w tabloidzie. W końcu dobry uczenek bez odpowiedniego nagłośnienia w mediach w show biznesie się nie liczy. Świadom tej zasady Ibisz natychmiast po powrocie z urlopu w Białce Tatrzańskiej odwiedził redakcję Faktu.
Zauważyłem, że jakiś mały chłopiec zsunął się z kanapy wyciągu i rodzice go trzymają za ręce jakieś 20 metrów na ziemią! Ten wyciąg jest dość długi. Czy wytrzymają jeszcze kilkanaście słupów do końca? I tak przejechali już chyba dwa, trzymając wiszące w powietrzu dziecko tylko za ręce! - relacjonuje dramatycznie.
Na czym polegała misja ratunkowa prezentera? Na tym, że zjechał na dół, żeby zawiadomić obsługę kolejki o tym, co się dzieje.
Oczywiście zatrzymali wyciąg, ale nie byli w stanie go cofnąć albo podjechać szybko skuterem tam, gdzie to dziecko potrzebowało pomocy, bo go po prostu nie mieli - opowiada prezenter.
Na szczęście podczas postoju rodzicom udało się wciągnąć dziecko z powrotem na krzesłko.
Ibisz chwali się także listem z podziękowaniami, ktory otrzymał od matki chłopca:
Panie Krzysztofie, ja wciąż nie wierzę, że udało się syna i nas uratować. Nie wierzę chwilami, że to było naprawdę. Wczoraj byliśmy w Kalwarii Zebrzydowskiej podziękować za uratowanie życia. Modliłam się o szczęście w życiu dla Pana.