W wywiadzie dla Dziennika nowa gwiazda telewizji sprowadzona specjalnie z Francji do programu Tylko taniec wyznała, że "miała kilka aborcji". Tym samym Krystyna Mazurówna szybko udowodniła, że warto było ją zatrudnić. Kontrowersyjne wypowiedzi na temat usuwania ciąży to wciąż najpewniejszy sposób, by zyskać popularność w Polsce. Krytyczne komentarze pod jej adresem dziwią byłą tancerkę, która tłumaczy, że w latach 70. usuwanie ciąży było "na porządku dziennym". Każdy ginekolog i szpital je wykonywały – wspomina Mazurówna.
Zdziwił mnie zacofany i agresywny ton ataków – mówi Mazurówna w kolejnym wywiadzie dla Dziennika. Ale nie załamały mnie, miałam zawsze i mam jeszcze bardziej teraz odwagę do wypowiadania moich opinii. Nic mnie od tego nie odwiedzie.
Mam trójkę świetnych dzieci i kocham je ponad wszystko, ale ujrzały światło dzienne wtedy, gdy o tym z pełna świadomością zadecydowałam – dodaje 73-letnia jurorka. Krótko mówiąc, uważam że dzieci powinno się rodzić tylko wtedy, gdy są upragnione, znaczy z wybranym do tego partnerem i w wybranym przez nas czasie, a nigdy nie w wyniku przypadku, mniej lub bardziej nieszczęśliwego.
Mazurówna nie tylko nie żałuje podjętych decyzji, ale uważa także, że Polsce przypadłoby się referendum w sprawie aborcji:
Zainicjować manifest, wprawdzie pół wieku później, ale trzeba kiedyś wreszcie pójść z postępem. Żadna z moich znajomych kobiet z tego okresu aborcji nie uniknęła. Oprócz jednej, która jak się później okazało, jest bezpłodna. Unikają mówienia o tym wprost, ze względu na presję zakłamanego, klerykalnego społeczeństwa.
Myślicie, że za 5-10 lat usuwanie ciąży będzie w Polsce czymś tak normalnym jak w latach 70-tych?