Kolejny odcinek Must be the music udowodnił, że polsatowskie show może się podobać, choć z pewnością nie jest to rozrywka dla każdego. W programie pojawiają się wokaliści śpiewający w wielu różnych stylach, a także zespoły grające rock&rolla czy nawet znacznie ostrzejszą muzykę. Nie brakuje uczestników, którzy powinni porzucić śpiewanie i prawdziwych perełek, które mają szansę zdziałać coś w show biznesie. Co najważniejsze, jury stara się nie przeszkadzać w odbiorze show.
W trzecim docinku Must be the music jako pierwszy wystąpił zespół Krzywa Alternatywa, który wykonał kawałek pt. Mafia. Łozo zachwycał się punkowym graniem mówiąc: Czuję się skopany i jest mi z tym dobrze. Wokalista Afromentalu muzycznie oberwał także od grupy Venflon, która wykonała ciekawą wersję hitu Michaela Jacksona. Po ich występie juror powiedział: Ale to był czad. Jajca urywa!
Sędziom podobał się także występ zespołu Bliss, którego lider jest znany na rynku muzycznym i do tej pory śpiewał z Marylą Rodowicz. Profesjonaliści zamierzają zmierzyć się z amatorami i w końcu zaistnieć jako grupa. Niemal same pochwały zebrali również Sybilla Sobczyk i Piotr Wiśniewski, który dostał się do kolejnego etapu dzięki piosence Can You Feel The Love Tonight.
W przeciwieństwie do Bitwy na głosy, gdzie sędziowie chwalą głos, ruch sceniczny, trenerów, stroje, fryzury i skarpetki pasujące do cieni do powiek, jurorzy Must be the music czasem ostro skrytykują. Tak było w przypadku Disco Boys i Kasi Ostrzysz, która dostała aż cztery razy "nie" i po występie powiedziała: Trzeba się zająć czymś innym.
Kto Wam najbardziej podobał się w trzecim odcinku Must be the music? Oglądaliście?