Agnieszka Frykowska wysyła silne sygnały do podrzędnego, zapomnianego aktora z USA. Widzimy tulenie się, pocałunki, wspólne wejście do hotelu.
Boli nas myśl, że ten incydent potwierdza to, jaką jesteśmy prowincją. Olivier Gruner (tak, też ledwie go znamy) nie jest ani urodziwy, ani dobrze umocowany. Po prostu przyjechał do biednego środkowoeuropejskiego kraju w roli bogatego turysty. Poniżające.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.