Wojciech Cejrowski został niedawno bohaterem okładki Newsweeka. Jego długa rozmowa z tygodnikiem nie została opublikowana przy artykule na temat jego ostrej oceny buddystów ponieważ postawił (podobno niespełnialny) warunek, że wywiad musi ukazać się w całości. Podróżnik opublikował go więc sam.
W rozmowie pada wiele mocnych stwierdzeń. Cejrowski poucza jak zwykle ostro ludzi, którzy nie są w 100% wierni katolickim dogmatom. Twierdzi, że w Polsce jest coraz więcej opętań, demony szaleją, a "świat zdziczał". Obraża też posłów, którzy go brzydzą.
Cejrowski przekonuje, że kościół katolicki nigdy nie zmienia poglądów i dlatego prawdziwym katolikom też nie wolno tego pod żadnym pozorem robić. Nie wspomina przy tej okazji, że kiedyś ów kościół palił na stosie książki (i ludzi) np. za to, że twierdzili, że Ziemia jest okrągła i krąży wokół Słońca (z czym potem któryś papież się wreszcie pogodził). Czy z czasem kościół zmieni zdanie również w innych sprawach, np. pozwoli używać prezerwatyw swoim wiernym w umierającej na AIDS Afryce? Cejrowski jest przekonany, że na pewno nie. Za wzór człowieka z prostą wizją świata stawia Jezusa:
- Jezus był radykałem, nie ściemniał, nazywał rzeczy po imieniu, mowa jego była prosta: tak-tak, nie-nie - przekonuje. Doktryna Jezusa była bardzo radykalna wtedy i jest radykalna dzisiaj. Moje poglądy w sprawach doktrynalnych się nie zmieniają, bo doktryna Kościoła jest niezmienna. Z tymi samymi poglądami co dziś, trzydzieści lat temu nie byłem radykałem, a teraz jestem. Dlaczego? Świat zdziczał. Coraz więcej dzikusów dookoła. Kiedyś byli na marginesie, dziś siedzą w Sejmie - facet z torebką, facet z gumowym siurkiem - jako elita narodu. Fuj! Wolę być radykałem.
- Uważa Pan, że jest misjonarzem?
- Mam nadzieję, że jestem. Prowadzenie pracy misyjnej to jeden z obowiązków, który ciąży na każdym katoliku, nie tylko na księżach, którzy jadą do Afryki. Mamy być misjonarzami wszędzie i zawsze. Mówiąc językiem niższym: mamy nawracać świat dookoła siebie, poprawiać świat, budować dobro, zwalczać zło, NAWRACAĆ. Każdy z nas ma taki obowiązek.
- Ma pan wśród przyjaciół i znajomych buddystów? Jeśli tak, to jak zareagowali na pana program?
- Nie koleguję się z innowiercami, to niebezpieczne duchowo i katolik takich rzeczy unika.
- Dlaczego uważa Pan, że należy ludzi ostrzegać przed Nergalem i buddyzmem (przestrzegając jednocześnie przed działaniem demonów)?
- Bo jestem katolikiem – dlatego.
- Czy Pan kiedyś na własnej skórze odczuł działanie demonów – jakie?
- Nie. I codziennie odmawiam modlitwę z egzorcyzmem do św. Michała Archanioła, aby mnie ustrzegł od demonów. Mam wujaszka egzorcystę i raz w życiu byłem u niego w gabinecie. Nigdy więcej nie chcę tam pójść. Kiedyś wujaszek miał jedną osobę na miesiąc, teraz pracuje wiele godzin każdego dnia – tyle jest w Polsce opętań. Brakuje egzorcystów do roboty.
Trzymamy kciuki, żeby plaga opętań oszczędziła przynajmniej Cejrowskiego. To byłaby duża strata dla kościoła.