Żaden chyba program w historii TVN-u nie był tak mocno krytykowany przez samych celebrytów tej stacji. Nawet solidarność z "kolegami" z pracy i chęć nie podpadnięcia szefom nie wystarczyła by uciszyć głosy krytyki. Woliński i Tyszka obnoszą się w swoim show z "przegiętym" homoseksualizmem i fantazjami o kale, "białku na twarzy", "wchodzeniu do dziurki" i innymi rzeczami w tej poetyce. Geje walczący ze stereotypami mogą chyba tylko zapłakać. Bo co po obejrzeniu takiej patologii może sobie o nich pomyśleć przeciętny odbiorca?
W drugim odcinku urocza para odwiedziła piekarnię. Dwaj projektanci postarali zaprezentować się z drugiej strony. Zamiast dowcipów o kupie tym razem przeważały więc nawiązania do seksu oralnego. Widz mógł docenić, jak chłopcy starają się, aby wszystko kojarzyło im się z "trzepaniem wora" czy "robieniem walca". Okazało się, że niemal każda czynność w pracy piekarza może nadać się do kawałów o penisie i obciąganiu. Aby widzom kojarzyło się właśnie tak, producenci zadbali już w poprzednim odcinku.
Dzięki, poprawiliście nam apetyt.
To już wolimy chyba "mięsnego jeża" w Polsacie. Swoją drogą też hit polskiej telewizji.
I pamiętajcie - ci ludzie się dopiero rozkręcają. Będzie jeszcze gorzej. Co roku coraz gorzej.