Odcinek Kuchennych rewolucji, nakręcony w restauracji Arkadiusza Piekarskiego w Dobrym Mieście od razu po emisji wywołał silne emocje. Właściciel restauracji został w nim bowiem przedstawiony jako człowiek o trudnym charakterze, znęcający się psychicznie nad swoją byłą żoną, zatrudnioną w jego lokalu.
Magda Gessler, zamiast zająć się kuchnią, próbowała uzdrowić jego relacje rodzinne. Oczywiście chodziło jej głównie o uzdrowienie swojej oglądalności. Koszty w psychice i życiu prywatnym ludzi były jak zwykle na drugim planie. Wielu widzów po obejrzeniu odcinka zatytułowanego Matka, żona i kochanka odniosło wrażenie, że pomyliło programy, przypadkiem trafiając na jakieś Trudne sprawy.
Widzowie TVN mogli poznać nie tyle zalety kuchni lokalu, co zawiłości życia osobistego jego właściciela - relacjonuje Super Express. Już na początku dowiedzieli się, że pan Arkadiusz pokłócił się z bratem i od miesięcy z nim nie rozmawia. Jego była żona, która nadal pracowała w lokalu, skarżyła się Magdzie Gessler, że pan Arkadiusz to lekkoduch, który ma w głowie tylko spódniczki. Zalewając się łzami nie zostawiła suchej nitki na byłym. Emocje sięgnęły zenitu, kiedy w lokalu pojawiła się nowa wybranka właściciela "Tawerny".
Producenci oczywiście chętnie wykorzystali ludzkie emocje i pokazali je do oceny i obśmiania całej Polsce.
Efekt nie był trudny do przewidzenia. Po emisji odcinka, Arkadiusz Pieraski stał się pośmiewiskiem całego miasta. Z pracy w lokalu musiała zrezygnować jego była żona, a nowa partnerka właściciela nie ukrywa rozżalenia:
Pani Gessler obiecała mi, że rozmawiamy prywatnie, a potem puścili to na cała Polskę. Wyszłam na nadmiernie kochliwą.
Przewiduje także, że upubliczniona nieoczekiwanie rozmowa z Gessler skomplikuje sprawę rozwodową, przez którą właśnie przechodzi. Na domiar złego program fatalnie wpłynął na relacje Piekarskiego z pracujacą w restauracji Tawerna matką. Właściciel lokalu zapowiada, że pozwie TVN.
Cała Polska się ze mnie śmieje. To skandal, co oni ze mnie zrobili - mówi zdesperowany. Ja tego nie daruję.
Wydaje się jednak, że stacja przełknie te pogróżki. Odcinek miał bardzo dobrą ogladalność, a to przecież najważniejsze.
To smutny znak czasów, że telewizje robią już cyrk nie tylko z celebrytów, ale i z normalnych ludzi. Producenci programów są gotowi ośmieszyć każdego, kto się tylko nawinie i jest dość nierozsądny, by wystąpić przed kamerą. A przecież nie każdy człowiek rozmawiając z osobą znaną z telewizji zdaje sobie sprawę z tego, jak działają media, jak traktują ludzi i że jest im absolutnie obojętne, co stanie się z nim po emisji programu.