Nietrudno teraz zrozumieć, dlaczego jego żonie, Hannie Lis, nie spieszyło się z powrotem do pracy. Ani dlaczego TVP tnie koszty. Jednak programu Tomasz Lis na żywo oszczędności raczej nie dotkną.
Pierwszą umowę z Lisem podpisał 3 stycznia 2008 ówczesny prezes TVP, Andrzej Urbański. Super Express publikuje jej treść, stąd wiadomo, że w kontrakcie znalazł się zapis o wynagrodzeniu Lisa, pełniacego rolę zarówno prowadzącego jak i producenta programu. Oto jej fragment:
Strony ustaliły wynagrodzenie Producenta z tytułu produkcji jednego odcinka Audycji w wysokości netto 75.789,00, brutto 92.462,58. Ogółem wynagrodzenie Producenta z tytułu produkcji 80 odcinkow Audycji wyniesie netto 6.063.120,00, brutto 7.397.006,40.
Do umowy, do ktorej dotarł tabloid, dołączono wykaz, w którym firma Tomasz Lis Deadline Productions wyliczyła, ile wynoszą koszty związane z produkcją audycji. Swoją pensję prowadzący wycenił skromnie na 20 tysięcy za odcinek. Jednak zysk jego firmy oszacowano na 12 030 zł. Za 35 odcinków wyemitowanych w okresie od 8 grudnia 2008 do 20 lutego 2009 firma Lisa otrzymała 700 tys złotych. Dodatkowo jego firma producencka miała ponad 420 000 zł zysku. Jak jest obecnie? TVP nie jest zbyt wylewna w rozmowach na ten temat.
Koszty produkcji po stronie Tomasz Lis Deadline Productions oraz TVP S.A. ulegały sukcesywnemu zmniejszaniu przy kolejnych transzach i są dziś znacznie niższe. Program od początku ma duże przychody z reklam, zarabia na siebie i na inne audycje – zapewnia Joanna Stempień-Rogalińska, rzecznik prasowy TVP.
Asystentka Lisa oświadczyła zaś kategorycznie, że jej szef nie będzie komentował tej sprawy.