Kiepskie dowcipy i prymitywny humor przestają chyba bawić Polaków. Przykład klapy, jaką okazał się film _**Kac Wawa**_, pokazał, że polski widz oczekuje jednak nieco więcej, nawet od rodzimych produkcji, które przyzwyczaiły nas przez lata do bardzo niskiego poziomu. Sytuacja powtarza się w telewizji. Ostatnio serwowane nam programy nie najwyższych lotów okazują się być klapami.
Nowy program Szymona Majewskiego, Szymon na żywo, ogląda jedynie 1,7 miliona widzów. To znak, że widzowie znudzili się już niezbyt wyszukanym humorem serwowanym przez prowadzącego. Jego widownia spada z tygodnia na tydzień.
Nie jesteśmy zadowoleni z wyników oglądalności "Szymona na żywo" - mówi w rozmowie z WirtualnymiMediami Bogdan Czaja, zastępca Edwarda Miszczaka. To jednak nowy program, jego formuła jest cały czas dopracowywana. Nie zmieniamy planów dotyczących jego emisji.
Klapą okazał się również emitowany tuż po nim _**Woli i Tysio na pokładzie**_. Żarty o seksie analnym i "spuszczaniu się" na twarz, "z których przez dwa lata ryczała ze śmiechu ekipa Top model", nie przypadły do gustu bardziej wyrobionym od niej Polakom. Program ogląda mniej niż 1,2 miliona osób i w tym czasie antenowym TVN przegrywa z Dwójką i Polsatem.
Dziwicie się? Traktowanie widzów jako prymitywów śmiejących się z kiełbasy i dwóch jajek udających penisa zaczyna się chyba mścić na wszystkich, którzy doprowadzili polskie produkcje telewizyjne i kinowe do takiego stanu.