Rodzice tragicznie zmarłej półrocznej Madzi coraz lepiej radzą sobie w mediach. Ich "opiekun", Krzysztof Rutkowski, organizował serię konferencji prasowych - zarówno z udziałem obojga, jak i samego Bartłomieja Waśniewskiego. Ten ostatni czuje się już pewnie przed kamerą.
Tym razem Waśniewscy zdecydowali się na występ w _**Rozmowach w toku**_. Odcinek z ich udziałem został właśnie wyemitowany w TVN-ie.
Ewa Drzyzga spotkała się z nimi poza krakowskim studiem programu, nie wiadomo jednak dokładnie, gdzie - co jest zapewne elementem uciekania przed negatywnymi reakcjami otoczenia, o których mówił ojciec Magdy. Dodaje też smaku lekkiej tajemnicy i dramaturgii, tak ważnego w telewizyjnym show.
- To jest kolejny nowy start, bo już kolejny raz zaczynamy - tłumaczył Bartosz. Te osoby, które zwracają na nas uwagę, to są te negatywnie nastawione. Wolę, żeby Kasia nie wychodziła, bo różne są reakcje ludzi. Wczoraj szedł zawiany chłopak i zaczął się rzucać, nie wiadomo, co by się stało, gdyby była sama.
Tłumaczył również, dlaczego zdecydował się zmienić kolor włosów:
- Ja nie byłem u fryzjera, ja się sam w domu ufarbowałem, po to, żeby wyjść z domu, nie miałem wyjścia, musiałem to zrobić.
Katarzyna, która wystąpiła tym razem w czarnej peruce, opowiadała z kolei o swoich odczuciach już po tym, jak wszyscy dowiedzieli się, że dziewczynka nie została porwana:
- Bałam się tego, co sobie Bartek pomyśli, że zaniedbałam, że sie zachowałam nieodpowiednio, ale tak nie było. Ja w rodzinie nigdy nie miałam styczności z małym dzieckiem, byłam przestraszona myślą, że mogę nieświadomie zrobić krzywdę dziecku - mówiła. Zapytana, dlaczego w areszcie próbowała popełnić samobójstwo argumentowała, że bardzo brakowało jej kontaktu z mężem: Największym impulsem było to, że nie mialam kontaktu z Bartkiem, nie wiedziałam, co on teraz myśli, jak sobie z tym wszystkim radzi, za dużo pytań bez odpowiedzi. Liczyłam się z tym, że może mnie poprosić o podpis pod papierami rozwodowymi. Z taką myślą szłam na pierwsze widzenie.
Jak twierdzi sam Waśniewski, wybaczył swojej żonie i nie chce się z nią rozstawać. Powiedział jej to przy okazji pierwszego widzenia w areszcie:
- Nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić, cała sytuacja się odwróciła o 360 stopni i Kasia mi może powiedzieć, że mnie nie potrzebuje.
- Obydwoje liczyliśmy się z tym, że to będzie spotkanie na pożegnanie - dodała Waśniewska.
- Miałem jasny cel, żeby jej powiedzieć: "Kocham cię, wybaczam ci i chcę z tobą być" - kontynuował Bartek. Ja jej powiedziałem, że teraz oczekuję szczerości, nie będę jej sprawdzał.
Waśniewscy opowiedzieli również o okolicznościach śmierci córki. Nie chcieli jednak ujawniać szczegółów, z powodu, jak twierdzą, dobra śledztwa:
- Próbowałam coś zrobić, nie myślałam o telefonie, a później po prostu wzięłam ją na ręce i do niej mówiłam, tak z nią siedziałam na ziemi - opisywała Katarzyna pierwsze chwile po wypadku.
- Łatwiej mi było uwierzyć, że ktoś zabrał Magdę i ją odda, niż że jej nie ma - dodał jej mąż. Dopóki nie zostało odnalezione ciało Magdy ja wierzyłem, że ktoś ją ma.
Mimo to oboje utrzymują, że starają się odbudować swoje małżeństwo i być razem:
- Mieliśmy kilka takich parogodzinnych rozmów, bardzo głębokich, szczerych, które wymagały od nas wielu emocji - wyznała Waśniewska. Jedyne co, to na sen pomagają tabletki. Pierwsza myśl to jest to, że trzeba butelkę zrobić Madzi. Staram się skupiać uwagę na tym, co aktualnie robię, żeby się odciąć.
Co o tym wszystkim myślicie? Czy TVN robi mądrze promując tę parę już otwarcie na nowych celebrytów? Co jeszcze może się wydarzyć?