Borys Szyc przyzwyczaił się już, że w jego otoczeniu znajdują się osoby, które dbają o jego komfort. Pierwszym zatrudnionym przez niego pracownikiem był szofer, z którego usług aktor musiał korzystać po utracie prawa jazdy w wyniku jazdy po pijaku (przypomnijmy: Szyc prowadził po pijaku!)
**. Stopniowo świta rozszerzała się. Najpierw o ochroniarza, a ostatnio, jak donosi _Super Express, **o "kamerdynera". Lokaj towarzyszy ostatnio Szycowi głównie podczas posiłków.
Panowie wspólnie wybrali się ostatnio do warszawskiej restauracji i winiarni La Bodega - relacjonuje tabloid. Borys grający kucharza w serialu "Przepis na życie" również prywatnie słynie z zamiłowania do dobrego jedzenia. Dlatego też to właśnie tam zamówił smakowite dania na wynos. Kamerdyner nie tylko pilnował, aby nikt nie zakłócił spokoju pracodawcy, ale zaniósł też do samochodu zamówione na wieczór jedzenie i karton z napojami. Aktor w tym czasie mógł spokojnie poflirtować z sympatyczną obsługą restauracji.
Cóż, z pewnością go na to stać, nawet mimo obniżki dniówki.