Po nagłej śmierci Amy Winehouse rodzina piosenkarki zajęła się dokończeniem projektów piosenkarki, a także przejęła pieczę nad jej majątkiem. Ojciec gwiazdy był przekonany, że ktoś okradł jego córkę, gdyż niemal nic nie zostało z jej wielomilionowej fortuny. Okazało się, że Amy sama roztrwoniła pieniądze.
Majątek Winehouse jeszcze w 2009 roku szacowano na 10 milionów dolarów. Wliczano w to należącą do niej posiadłość wycenioną na 4 miliony funtów. Po odejściu piosenkarki okazało się, że ta od lat nie płaciła rachunków, ani nie uiściła podatku za nabytą nieruchomość. Po sprzedaniu mieszkania na konto jej rozwiedzionych rodziców wpłynęły niecałe dwa miliony.
Z dochodzenia przeprowadzonego w celu znalezienia winnego zniknięcia milionów Amy wynika, że gwiazda wydała astronomiczną sumę na używki oraz alkohol. Na same narkotyki przepuściła… milion funtów.
Zanim Amy umarła, wszyscy jej wielcy przyjaciele wyłudzali od niej pieniądze. To było jak odbieranie dziecku kieszonkowego. Amy nigdy nie odmawiała. Nie kontrolowała swojego życia i przepuściła majątek - powiedziała znajoma gwiazdy w rozmowie z magazynem Star.
Jak na ironię, jednym z największych (i najlepiej zarabiających) hitów Winehouse była piosenka o tym, jak bardzo nie chce iść na odwyk...