Katarzyna Glinka wychodzi z założenia, że lepiej zabezpieczyć się na wszelki wypadek. Jej urodzony na początku lutego tego roku syn Filip chowa się świetnie, jednak na wypadek jakiegoś nieszczęścia, ma rodzaj polisy ubezpieczeniowej wykupionej przez zapobiegliwą mamę.
Kiedy tylko Kasia dowiedziała się, że zostanie mamą, od razu razem z mężem Przemkiem podjęli decyzję o pobraniu krwi pępowinowej i przechowywaniu jej w banku komórek macierzystych - mówi w rozmowie z tygodnikiem Gwiazdy znajoma aktorki.
Zabieg pobrania krwi pępowinowej podczas porodu nie jest tani. Jego koszt to około 2 tysiące złotych. Roczna opłata za jej przechowywanie w banku komórek macierzystych wynosi 400 złotych. Glinka zdecydowała jednak, że spokój o przyszłość syna wart jest takich pieniędzy.
Kasia jak każda mama ma nadzieję, że nigdy nie dojdzie do sytuacji, w której będzie trzeba wykorzystać krew pępowinową, ale zdecydowała się na jej przechowywanie, bo woli dmuchać na zimne - mówi informator tabloidu.
Przypomnijmy, że Glinka i jej mąż rodzicami zostali na początku lutego. Zobacz: "Dzidziuś jest śliczny i zdrowy"