Przemiana Bartosza Węglarczyka z dziennikarza Gazety Wyborczej we wdzięczącego się do widzów celebrytę, która dokonała się na antenie TVN, jest oczywiście zasługą Kingi Rusin. To ona namówiła Węglarczyka do przejścia do show biznesu. Jednak ostateczny szlif nadała mu jej przyjaciółka, Małgorzata Ohme, z którą wdał się w romans. Wiele wskazuje na to, że to za jej radą schudł, zmienił fryzurę, a także wymienił okulary na soczewki kontaktowe.
Dziennikarz najwyraźniej wierzył w to, że związek z telewizyjną psycholożką ma szanse powodzenia, czego dowodzi jego decyzja o rozwodzie z żoną Anną. Jak można się domyślać, liczył na to, że Ohme zrobi to samo. Ona jednak nie zdecydowała się odejść od męża Rafała, pracownika Polskiej Akademii Nauk, chociaż, jak twierdzą jej znajomi, w małżeństwie nie układa się najlepiej.
Jej mąż jest wybitny, ale też trudny we współżyciu - wyjaśnia w rozmowie z tygodnikiem Na żywo znajoma psycholożki. Ciągle jej powtarzał, że przy nim jest nikim, a jej kariera to żart przy jego osiągnięciach naukowych.
Jak donosi tabloid, powołując się na znajomych Węglarczyka i Ohme, ich związek się rozpadł. To nie pierwsza taka decyzja w ich życiu, bo rozstawali się i schodzili już kilka razy. Tym razem podobno jednak kolejnego powrotu nie będzie.
Wbrew pozorom Małgosia ma słabość do silnych, władczych mężczyz**n** - tłumaczy jej znajoma. Takich jak Rafał.
Jasne staje się więc teraz, dlaczego opublikowane przez nas zdjęcia pary obściskującej się w centrum handlowym były dla nich tak niewygodne. Ohme miała wciąż nie wyjaśnioną sytuację z mężem. Twierdzili wtedy, że "zdarzyło im się to tylko ten jeden raz"... A świstak siedział i zawijał.