Kariera Jesse Jamesa zaczęła się na dobre, gdy ożenił się z Sandrą Bullock i skończyła wraz z ujawnieniem jego licznych zdrad. Początkowo po rozwodzie z aktorką prowadzący program o motorach próbował zgrywać macho oraz sugerował, że to ona była winna... Szybko jednak zorientował się, że nie przysparza mu to popularności i od pewnego czasu próbuje robić z siebie ofiarę.
Jesse początkowo utrzymywał, że do seksu z wytatuowana nazistką zmusiła go "oziębłość" Bullock. Potem zmienił wersję i twierdził, iż jest człowiekiem "chorym, uzależnionym od adrenaliny". Utrzymywał nawet, że się leczy i w ramach programu zamierza spotkać się z Sandrą i poprosić ją o wybaczenie. Oczywiście aktorka nie zgodziła się na żadne akcje, które potem Jesse wykorzystałby na poprawienie swojego wizerunku.
W nowym wywiadzie James stawia sprawę jasno - uważa, że odpokutował seryjnie zdradzanie żony i czas, aby wszyscy o tym zapomnieli:
Myślę, że zapłaciłem już wystarczająco dużo i jeszcze trochę, za to, co zrobiłem. Nie znam nikogo, kto musiałby tak cierpieć i był równie napiętnowany, co ja, po dopuszczeniu się zwykłej zdrady. Należy mi się przebaczenie zarówno od fanów, jak i Sandry.
Też uważacie, że jest niewinną ofiarą byłej żony?