Jak już pisaliśmy, Borys Szyc, jeden z aktorów niezapomnianego dzieła polskiej kinematografii, Kac Wawa, nienajlepiej zniósł krytykę kolejnej swojej produkcji, dokonaną przez Tomasza Raczka. Z pewnością zabolało go to, że komu jak komu ale Raczkowi nie sposób zarzucić nieznajomości tematu. Aktor postanowił więc zaatakować od innej strony i wypomina mu, że krytykować to każdy potrafi, a zrobić dobry film jest trudno.
Przypomnijmy, jak brzmiały jego argumenty: Szyc do Raczka: "Może by Pan coś wyreżyserował?" Po przeczytaniu własnych wypowiedzi Szycowi najwyraźniej zrobiło się głupio, bo teraz apeluje do Raczka by spróbował postawić się w jego sytuacji:
Zgłasza się do ciebie producent "Wojny polsko-ruskiej", za którą zgarnąłeś wszystkie nagrody, reżyser "Południe-Północ", małego ambitnego filmu, za który dostałem nagrodę w Cieszynie, grają sami znajomi i to świetni aktorzy... - wyjaśnia aktor. Chodzi o to, żeby nie zapominać o dobrych rzeczach. A tu zrobiła się gigantyczna reklama "Kac Kupy" jak to nazywacie...
Ta wypowiedź spodobała się Raczkowi, być może zresztą zrobiło mu się już szkoda Borysa, bo skomentował ją w równie pojednawczym tonie:
Cieszę się z tego i doceniam fakt, że aktor wystąpił w obronie swojej roli. Paradoksalnie: moja krytyka filmu też była w jego obronie. A może raczej w obronie perspektyw jego kariery - odpisał.
Jak wyglądają te perspektywy? Po kompromitacji z Kac Wawa wielu widzów z pewnością zastanowi się kilka razy, zanim pójdzie na kolejny film reklamowany jego twarzą i nazwiskiem.
Wygląda na to, że wcześniejsza wymiana zdań Raczka i Szyca zaczęła już żyć własnym życiem. Na Szycu zdążyła się wyżyć Karolina Korwin-Piotrowska. Zobacz: "Niegdyś dobry aktor, ZACHOWUJE SIĘ SŁABO!"