Po szumnych zapowiedziach Krzysztof Ibisz pojawił się wczoraj na kanapie u Kuby Wojewódzkiego, po 5 latach przerwy. Pierwszym tematem, który podjął była słynna już reklama szamponu i kulisy jej powstawania.
- To nie jest tak, że oni wyznaczyli tendencję? - pytał Wojewódzki mówiąc o "jednym z portali". Że w pewnym momencie jechanie po Ibiszu stało się dyżurnym sposobem na dobrą oglądalność, na czytelnictwo?
- Ja myślę, że część mediów, musi raz na jakiś czas na swoich łamach umieścić Ibisza, Wojewódzkiego i kilku innych ludzi z mediów, ponieważ są znani i jest czas, żeby po nich pojechać, bo tego wymaga rating pisma albo internetu. w związku z tym jest coś nowego.
- Zauważyłem, że w Polsce to budzi irytację, że tobie zależy, że tobie się chce, że ty się starasz... - kokietował Wojewódzki.
Chwilę później jednak przeszedł do ofensywy, chcąc włożyć szpilę nie tylko swojemu gościowi, ale również byłemu pracodawcy:
- A czy to prawda, że o tobie mówią "książę Polsatu"?
- Ktoś tak kiedyś powiedział. Wiesz, różne rzeczy mówią... - wyznał nieśmiało Krzysiek.
- Nie boisz się śmieszności? - dopytywał Kuba.
- Myślę, że każdy normalny człowiek boi się ośmieszenia, tylko trzeba rozróżnić, w naszej pracy, żeby rozróżnić bycie zabawnym od bycia śmiesznym - tłumaczył Ibisz i dokonał kolejnego, po Jamesie Bondzie z Casino Royale, niezwykle trafnego porównania: Nie 100% projektów naszych wychodzi, kto nie pracuje, nie robi błędów. Chociażby Robert De Niro zagrał w takim filmie "Poznaj moich rodziców".
- Jak jest ta reklama w telewizji, jak ty to później oglądasz, to nie mówisz sobie, kurna, no... wiesz Krzysiek, ty tam grasz takiego 16-latka trochę. Nie De Niro, no.
Krzysztof broniąc się postanowił podkreślać "światowość" swojej reklamy. Uważa widocznie, że w Polsce to wciąż słowo-klucz:
- Wydurniałbym się wtedy, gdybym nagrał sobie prywatnie to, co robię według scenariusza światowej produkcji, bo to jest światowa produkcja, prywatnie bym to zrobił, puścił sobie na YouTube'a, to wtedy bym się wydurniał. Ale zrobiłem reklamę, światową, według scenariusza, zatwierdzoną przez najważniejszą na świecie agencję reklamową na całą Europę środkowo-wschodnią i po prostu jest to zadanie aktorskie, według scenariusza.
Zapytany o to, czy robił sobie coś z twarzą odpowiedział, że przeszczepił sobie siwe włosy na brodę...
- Przestańmy mówić o tych operacjach, bo mi szwy pękną! - silił się na dowcip, za każdym razem zbywając pytania prowadzącego. Podobno masz większą zniżkę niż ja u chirurga plastycznego!
Wydaje nam się, że i tak przepłacił.
Przypomnijmy światową reklamę oraz "making of" z wyjątkowo światowym "heloł ewrybady":