Cóż, można się tylko dziwić, że refleksja nadeszła tak późno. Po aresztowaniu podczas nocnej imprezy w centrum miasta w towarzystwie dwóch kolegów, zatrzymaniu w izbie wytrzeźwień oraz sprawie sądowej, miał ponad rok na przemyślenia. Przypomnijmy:"Załatwię was, JEBA** PSY! JESTEŚCIE GÓWNAMI!
Antoni Królikowski wolał jednak ten czas przeznaczyć na imprezowanie. Jak wiadomo, jego urodzinowe przyjęcie zorganizowane w mokotowskiej willi Matrix okazało się tragiczne w skutkach dla jednego z gości. Alan Andersz przypłacił imprezę u kolegi wylewem krwi do mózgu i zabiegiem trepanacji czaszki. Podobno to wreszcie dało Antoniemu do myślenia.
To, co się stało Alanowi, było dla niego szokiem - twierdzi w rozmowie z Faktem znajomy Królikowskiego. Antoni uświadomił sobie jak kruche jest życie ludzkie i jak przez głupotę można je stracić.
Podobno ta refleksja skłoniła go do decyzji o "zmianie trybu życia". Myślicie, że to prawda czy tylko kolejna próba poprawy wizerunku?